wtorek, 11 czerwca 2013

Stoker (2013)

W rodzinie Stokerów dochodzi do tragedii. W wypadku ginie głowa rodziny, Richard. Od tego momentu jego żona Evelyn i córka India muszą radzić sobie same. Niespodziewanie na pogrzebie pojawia się brat Richarda o którym India nigdy wcześniej nie słyszała. Początkowa fascynacja tajemniczym wujem Charlesem, przemienia się w próbę odkrycia jego prawdziwych intencji.

Stało się! Reżyser sławnej trylogii zemsty, Chan-wook Park w końcu został zwerbowany przez siły Hollywood i nakręcił swój debiutancki obraz w Stanach Zjednoczonych. I chociaż "Stoker" jest filmem słabszym od poprzednich obrazów koreańskiego reżysera, to zachował on klimat i styl, tak charakterystyczny dla Parka. Z pewnością ci którzy widzieli wcześniej, któryś z thrillerów tego reżysera od razu poczuli to samo, co chociażby we wspomnianej wyżej trylogii zemsty - strasznie duszny klimat, niejednoznacznych bohaterów, których można porównać do tykającej bomby oraz stylizowaną przemoc. 


Fabuła filmu, wydawać by się mogło niezbyt odkrywcza, skupia się wokół relacji pomiędzy Indią, a jej wujem. Gdzieś tam w tle, buja się nie do końca stabilna emocjonalnie matka dziewczyny, grana przez Nicole Kidman. I chociaż próbuje ona szukać pocieszenia w ramionach swojego szwagra, on ma inny obiekt pożądania i to na córce Evelyn skupia swoją uwagę. Pomiędzy wujem, a bratanicą rozpoczyna się coś w rodzaju gry - mężczyzna chce pokazać młodej dziewczynie, że to właśnie on jest lekiem na całe zło, i tylko on potrafi ją zrozumieć. India uchodzi za klasycznego odmieńca, zamkniętą w sobie indywidualistkę, która dzień w dzień musi odbębnić w szkole kilka godzin, aby później móc wrócić do swojego azylu w domu na odludziu. Gra trwa, a Charles co raz mocniej napiera i uwodzi dziewczynę, próbując obudzić w niej ukryte żądze i pragnienia. India opiera się tym atakom, chcąc odrzucić "zaloty" własnego wuja, ale czy jest w stanie przeciwstawić się niebezpiecznemu urokowi bratu swojego ojca?

Chan-wook Park upodabnia swoje amerykańskie dziecko do poprzednich dzieł poprzez formę i narrację. Jest ona dosyć powolna, sporo w niej niedopowiedzeń, które na szczęście działają na korzyść samemu filmowi. Dzięki temu jest to obraz dużo bardziej tajemniczy, a znakomite, jak to zwykle u Parka bywa zdjęcia autorstwa Chung-hoon Chunga sprawiają, że klimatem można się dławić, jest po prostu czadowy (dosłownie i w przenośni). Co ciekawe pomimo tego, że atmosfera jest duszna to nie można o "Stokerze" powiedzieć, że jest to film mroczny. To znaczy jest, ale bardziej gdy myśli się o duszach głównych bohaterów i o złu, które w nich przebywa. Kompozycje i obrazy są raczej jaskrawe i czyste, mało tu czerni, która i tak wydaje się byłaby zbędna. Park ma w swojej głowie wszystkie przemyślane i od początku do końca wie jak chce poprowadzić swój film. I to czuć w czasie oglądania tego, jak i wcześniejszych filmów Koreańczyka. 


Ciekawostką jest to, że autorem scenariusza jest aktor znany z serialu "Skazany na śmierć, Wentworth Miller. Ja sam dowiedziałem się o tym dopiero przy okazji napisów początkowych, kiedy pojawiło się jego nazwisko. Naprawdę Miller wykonał całkiem dobrą robotę, bowiem "Stoker" pomimo tego, że nie jest niczym odkrywczym, jest w miarę logiczny, nie ma jakichś dziur, wszystko jest w miarę spójne i uporządkowane. Dialogi są niezłe, każde słowo wydaje się być potrzebne, nie ma głupich one-linerów, a portrety psychologiczne bohaterów nie są jednoznaczne co bardzo skrzętnie udało się wykorzystać Parkowi. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zakończenie tego filmu. Z tego co mi wiadomo nie tylko ja na nie narzekam. Jest ono zbyt hollywoodzkie i w pewien sposób wyłamuje się ze wcześniejszej twórczości koreańskiego reżysera. Zbyt proste i zbyt przewidywalne, ale cóż taki urok Hollywood. Tak czy siak Chan-wook Park sprostał zadaniu stworzenia thrillera będącego odpowiednim daniem dla amerykańskiej (i nie tylko) widowni, nie zatracając przy tym swojego stylu i charakteru.

Tytuł oryginalny: Stoker; Reżyser: Chan-wook Park; Scenariusz: Wentworth Miller; Obsada: Mia Wasikowska, Matthew Goode, Nicole Kidman; Produkcja: USA, Wielka Brytania; Rok produkcji: 2013


4 komentarze:

  1. Seans mam przed sobą i im więcej recenzji pojawia się na blogach to mam coraz większe wątpliwości czy jednak warto. Mnie trylogia podobała się jako tako, geniuszem tego nie nazwę, ale na Stoker może się w końcu skuszę - obym nie żałował. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech - nie powstrzymałem się jednak i musiałem przeczytać zanim jeszcze spisałem swoje wrażenia :-) Wentworth Miller rzeczywiście wykonał dobrą robotę - nie zwróciłem w ogóle na to uwagi oglądając film, że scenariusz nie jest Parka (ale nie pamiętam, jak było przy pełnej trylogii zemsty, którą przy okazji tylko dodam, że uwielbiam - bo Oldboy to komiks był, ale jak z resztą to teraz nie wiem), w każdym bądź razie - ja jeszcze sobie układam wrażenia z filmu, bo podobał mi się, ale nie wzbudził aż takich och-ów i ach-ów jak wspomniania trylogia. Ten ruch z kinem amerykańskim wydaje mi się całkiem sprytny, bo przynajmniej uniknie Park amerykańskiego re-make'u :-) jak nie przepadam za Nicole tak w tym filmie nieźle się sprawdziła, ale mam w głowie jeszcze masę myśli nieprzeanalizowanych - np pajak - jakoś mam wrażenie, że jest w tym filmie więcej niż widać w pierwszej warstwie wizualnej, a z drugiej strony może to po prostu zwykła opowieść o narodzinach zła, o odwróconym micie Edypa etc... tak wiele pytań :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie po filmie probowałem trochę poszperać, poczytać o symbolice i właśnie ten pająk utkwił mi w pamięci. Pająk znaleziony w domu lub obraniach to symbol wróżący szczęście. Może wraz z pojawieniem się wuja, przyszło także szczęście w postaci odkrycia swojego prawdziwego "ja" i swoich najbardziej skrytych żądz.

      A pamiętasz jak w czasie wywożenia małego Charlesa do ośrodka, w jego samochodzie pojawiła się mucha i on na nią przez kilka chwil patrzył? Na Dalekim Wschodzie mucha to symbol śmierci i diabła, więc... Faktycznie sporo w tym filmie niedopowiedzeń.

      Usuń
    2. Ha moja Ukochana podsunęła mi teorię psychologiczną - bo owady mogą być elementem halucynacji w przypadku psychoz - może ma to obrazować dziedziczenie "genu zła"? Choć przyznaję, że ja muchę przegapiłem :-) też namierzyłem jakieś 3 wywiady z reżyserem, ale pewnie przydałoby się przeczytać jeden ze scenarzystą. Kurde to mimo wszystko wyznacznik niezłego kina, jeśli można się nad nim pozastanawiać i jest miejsce na interpretacje i kolejne pytania :-)

      Usuń